Psychologia, Styl życia

Wiersze H.Poświatowskiej – moje top 5

Lubię czytać wiersze. Sama też trochę piszę, jednak nie wiem czy moją „pisaninę” można nazwać wierszami 🙂 Jednak wiersze innych autorów, a szczególnie Haliny Poświatowskiej zdecydowanie można tak nazwać.

Wiersze tej autorki są mi szczególnie bliskie. Nawet nie potrafię jakoś tego wytłumaczyć. Po prostu jest mi bliska. W związku z tym pomyślałam, że podzielę się z Wami 5 wierszami Haliny Poświatowskiej, które bardzo lubię. Ciężko było wybrać tylko 5 ale jeśli miałabym pokazać wszystkie, które lubię, to wyszło by kilka stron tekstu – mielibyście co scrollować 🙂

1/ (pokazują mi słowa)

po­ka­zu­ją mi sło­wa 
mó­wią 
za­pach róży moż­na od­na­leźć w sło­wie 

a ja znaj­du­ję pa­pier pa­pier i pa­pier 
ani za­pa­chu 
ani ko­lo­ru 

i wiem 
że snop iskier 
gdy ro­bot­ni­cy spa­wa­ją szy­ny tram­wa­jo­we 
a my sto­imy ko­łem 
dwóch chłop­ców dzie­się­cio­let­nich i ja 
snop iskier 
zna­czy o wie­le bar­dziej świa­tło 
niż sło­wo świa­tło 
i gdy mój zna­jo­my spa­ra­li­żo­wa­ny w fo­te­lu na kół­kach 
od­gry­za ka­wa­łek chle­ba któ­ry mu po­da­ję 

to prze­chy­le­nie jego gło­wy 
ruch szczęk 
ma w so­bie wię­cej ży­cia 
niż sło­wo ży­cie 


2/ Mogę się spełnić

Mogę się speł­nić tu — pła­sko roz­sy­pać
dzie­sięć pal­ców po two­im cie­le każ­dym
do­tknię­ciem sprę­żać mię­śnie w ży­łach —
po­to­czyć bru­nat­ną krew

mogę ubar­wić two­je czo­ło
czer­wie­nią lip­co­we­go wscho­du
i rzę­sy — za­krę­cić na zę­bach tak pięk­nie
jak wiatr — ga­łę­zie drzew

mogę szyb­ki­mi po­ca­łun­ka­mi
zwią­zać cię w drga­ją­cy wę­zeł
i wol­no
roz­gi­nać pal­ce z
któ­rych wy­cho­dzisz ty
inny
z obu­dzo­nym bo­giem w pier­si
go­tów za­wład­nąć świa­tem
zwi­nię­tym w kłę­bek
ni­sko — u two­ich nóg


3/ (uśmiecham się do ciebie…)

Uśmie­cham się do cie­bie. Czym jest uśmiech?
Świa­tłem przez gwiaz­dę prze­sła­nym gwieź­dzie.
Za­pa­chem któ­ry tra­wy wią­że w brzę­czą­cą łąkę.
Łagod­ny ko­lor zie­le­ni ko­lor mo­ich oczu wplą­tał się
w two­je pal­ce. Trzy­masz w ręce roz­szep­ta­ne cia­ło łąki.
Tra­wa cierp­kim wą­skim kształ­tem opo­wia­da o mo­ich
oczach pa­trzą­cych nie­skoń­cze­nie.
Uśmie­chasz się do mnie. 


4/ ten pocałunek

ten po­ca­łu­nek
pach­niał jak roz­gry­zio­na ło­dy­ga maku
czer­wo­no po­sy­pał się z warg
ten po­ca­łu­nek
za­kwitł
w mięk­kim wgłę­bie­niu dło­ni
kie­dy się wspię­łam na pal­ce
dzwo­nił
w doj­rza­łym polu
lecz wte­dy
nie było już mnie
zni­kłam
w tym zło­tym po­ca­łun­ku


5/ (jestem dla ciebie czuła)

je­stem dla cie­bie czu­ła 
jak dla psz­czół 
cierp­ki za­pach kwia­tu 
je­stem dla cie­bie do­bra 
jak dla zmę­czo­nych skrzy­deł pta­ka 
roz­chwia­na ga­ląź 

zło­to 
opa­dam na twe po­wie­ki 
uśmie­chem 
od­pę­dzam my­śli – ką­śli­we osy 

to noc 
dała mi cie­bie 
ogrom­na noc 
w któ­rej gu­bi­łam roz­rzu­co­ne po płót­nie wło­sy 
je­steś 
jak księ­życ wy­ra­zny 
świe­cisz 
na moim chłod­nym nie­bie 
mo­dlę się do cie­bie 

jaka to re­li­gia 
w któ­rej czci się usta 
wy­gię­te­go boga przed­świ­tów 

ach re­li­gia 
wspa­nia­li bluż­nier­cy 
je­ste­śmy so­bie 
za­mknię­tym czwo­ro­ką­tem świa­tem 


Są wiersze, do których wracasz? Koniecznie napisz 🙂

Ściskam,

Weronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *